Zapewne niemal każdy kojarzy postać Gargamela, czarownika-nieudacznika z kreskówki o Smerfach, sympatycznych niebieskich ludzikach. W realu jego imię nadaje się wyjątkowo udziwnionym budowlom, zwłaszcza „odbudowywanym” średniowiecznym zamkom. Jeden z nich, Zamek Królewski w Poznaniu, mieszkańcy tego wspaniałego miasta nazwali wprost Zamkiem Gargamela! Niestety, koniec XX i pierwsze dwie dekady XXI w. obfitują w liczne inwestycje, których celem jest odbudowa zabytkowego zamku. W efekcie powstają jednak kolejne gargamele. Ostatnio głośno jest o zamku w Stobnicy w Puszczy Noteckiej, czy pomyśle „odbudowy” Zamku Królewskiego w Radomiu. Kiedyś (w czasach słusznie minionych) mówiło się WSI w każdej wsi. I nie chodziło o służby specjalne, lecz o Wyższe Szkoły Inżynierskie. Dziś podobna sytuacja jest z nowymi-zabytkowymi zamkami. Przykładów można podawać wiele. Ich wspólną cechą jest to, że stanowią swobodną (w kilku przypadka bardzo swobodną) kreację konserwatorską, a zrealizowano ją bez dobrego projektu, ze słabej jakości materiałów budowlanych i przy miernej jakości samego wykonania. Zamek poznański jest tego dobrą egzemplifikacją. Nieliczne źródła pisane i właściwie brak źródeł ikonograficznych spowodowało, że fantazja projektanta dryfowała w dość nieokreślonym kierunku. Stąd w zrealizowanym projekcie jest masywna wieża, trochę przypominająca trochę zamki czeskie, oraz budynek z trzema gotyckimi szczytami i renesansowym krużgankiem. Na widoku Poznania z ok. 1617 r. zamek stanowiły wówczas cztery szeregowo ustawione budynki, a każdy z nich wieńczył szczyt renesansowy. Dziś czwarty budynek nie mógł powstać z braku miejsca. Zajmuje je bowiem budynek archiwum wzniesiony w XVIII w. przez Kazimierza Raczyńskiego, ostatniego starostę generalnego Wielkopolski. Szczególnie zaskakujący jest krenelaż nad krużgankiem. To już prawdziwy wymysł projektanta. Zamek oddano do użytku w latach 2015-17, czyli jak na razie pozostaje najmłodszym polskim gargamelem. Ale Poznań to duże i ważne historyczne miasto. Czy mniejsze miasta i miasteczka, których historia także sięga średniowiecza, mają pozostawać w tyle za modą odbudowywania cokolwiek się da? Oczywiście, że nie. Niektóre można zaliczyć do prekursorów w tej materii. Mam tu na myśli Gostynin, niewielkie miasto leżące w południowo-zachodniej części Mazowsza. W początkach XXI w. wzniesiono tam szczególny obiekt, wmawiając wszem i wobec, że jest to odbudowany (i to jedyny tak kompleksowo na Mazowszu) historyczny zamek książąt mazowieckich. Podobnie jak z zamku poznańskiego (tego oryginalnego) właściwie nic nie pozostało. Na wzgórzu zamkowym w pierwszej połowie XIX zbudowano neogotycki kościół ewangelicki dla tamtejszej, dość licznej, gminy osadników przybyłych z Niemiec, głównie sukienników. Po II wojnie światowej kościół protestancki przejęła parafia rzymskokatolicka i użytkowała go do końca lat 70-ych Po tym czasie pozostawiony bez opieki budynek popadał w ruinę. W pewnym momencie miejscowy burmistrz wpadł na pomysł zbudowania/odbudowania gostynińskiego zamku. Badania archeologiczne z lat 80-ych dały pewne wyobrażenie o średniowieczno-nowożytnym zamku, wsparte opisem w XVI-wiecznej lustracji. Mimo to jego realny wygląd, architektura i dekoracja, pozostają do dnia dzisiejszego nie znane. Można zakwalifikować go do typowych na niżu polskim zamków dwudomowych. Ponieważ kościół ewangelicki jest obiektem rejestrowym, pozostał jako jeden z dwu owych domów, a równolegle do niego wzniesiono drugi trzykondygnacyjny, w pewnym stopniu nawiązujący do architektury średniowiecza. Całość dopełniają pomniejsze budynki, mające nadać kompleksowi wygląd „typowego” zamku. Żaden z budynków nie pokrywa się z posadowieniem średniowiecznych budowli w tym miejscu. Innymi słowy odbudowa jest całkowicie udawana. Jeśli do tego dołożyć jeszcze materiały, które wykorzystano (np. jednopłaszczyznowe uchylne okna, czy plastikowe drzwi i to koloru pomarańczowego), udawanie się dopełnia. Po oddaniu go do użytku pojawiły się określenia typu wesołe miasteczko czy przydrożny zajazd. Mimo wszystko, sprawa jest mniej śmieszna, a o wiele bardziej poważna i nie dotyczy tylko Gostynina. Wiąże się bowiem z podejściem do zrujnowanych lub nieistniejących już zamków (ale i innych budowli). Głos konserwatorów w tym względzie nie jest jednoznaczny. Przecież te gargamele powstają za zgodą urzędników służby konserwatorskiej! Karta Wenecka z 1964 r. dała jasne wytyczne w tym względzie, ale raczej nie zostały powszechnie zaakceptowane. Niemi świadkowie historii, pozostawieni w takiej formie w jakiej dotrwali do naszych czasów, czy jednak atrapy? Czy tendencja ta utrzyma się, czy zostanie skutecznie zahamowana i przejdzie do historii sztuki konserwatorskiej jako złe wspomnienie minionych lat? Trudno jeszcze dziś odpowiedzieć na to pytanie!
Agencja Wsparcia Inwestycji przygotuje Inwestorowi rzetelną analizę historyczną i architektoniczną planowanej odbudowy zamku na podstawie istniejący źródeł pisanych i archeologicznych (jeśli te były przeprowadzone) oraz opracuje wytyczne takiej odbudowy, która będzie najbardziej wiarygodna wobec obiektu dawniej istniejącego, aby uniknąć powstania kolejnego gargamela.
Fot: Zamek w Gostyninie („odbudowany”), źr. www.gostynin.pl